Gab­rie­la Wa­rzyc­ka-Tu­tak (ur. 1988) ar­tyst­ka wi­zu­al­na i ku­ra­tor­ka, ab­sol­went­ka Wy­dzia­łu Gra­fi­ki (2013) oraz stu­diów dok­to­ranc­kich na gdań­skiej Aka­de­mii Sztuk Pięk­nych (2017). Od 2016 roku pro­wa­dzi GGM1 – od­dział Gdań­skiej Ga­le­rii Miej­skiej. Pracę ar­ty­stycz­ną i ku­ra­tor­ską po­strze­ga jako do­peł­nia­ją­ce się i po­zo­sta­ją­ce w dia­lo­gu spo­so­by twór­czej eks­pre­sji. W sztu­ce szuka moż­li­wo­ści in­dy­wi­du­al­ne­go wy­ra­zu oraz sy­tu­acji spo­tka­nia. W swo­jej prak­ty­ce ar­ty­stycz­nej łączy różne dzie­dzi­ny. Uro­dzi­ła się w Nowym Sączu, miesz­ka i pra­cu­je w Gdań­sku.

Po­cząt­ko­we jej prace i wy­sta­wy da­wa­ły wra­że­nie szcze­gó­ło­wo za­pla­no­wa­nych i po­wsta­ją­cych w kon­tro­lo­wa­nym śro­do­wi­sku, co miało wyraz m.​in. w do­bo­rze me­diów, np. wy­ko­rzy­sta­niu skom­pli­ko­wa­nej tech­ni­ki wklę­sło­dru­ku. Pre­cy­zja i skoń­czo­ność prze­ka­zu do­mi­no­wa­ły aspekt spon­ta­nicz­no­ści two­rze­nia. Z cza­sem to po­dej­ście ustą­pi­ło po­trze­bie au­ten­tycz­no­ści, gdzie celem samym w sobie stała się próba eks­pre­sji po­zba­wio­nej au­to­cen­zu­ry.

„Ma­cie­rzyń­stwo przy­nio­sło mi zmia­nę per­spek­ty­wy. Na sie­bie i świat sztu­ki za­czę­łam spo­glą­dać z więk­szym spo­ko­jem i obec­no­ścią. Moje sku­pie­nie prze­nio­sło się na sam pro­ces kre­owa­nia, a to z kolei po­zwo­li­ło mi wy­zwo­lić się z ocze­ki­wań wobec efek­tu pracy i otwo­rzyć się na przy­pa­dek”, mówi Gab­rie­la. Ta zmia­na po­cią­gnę­ła za sobą ko­lej­ną – po­rzu­ce­nie tech­nik spo­wal­nia­ją­cych i przej­mu­ją­cych kon­tro­lę nad pro­ce­sem twór­czym. Obec­nie ar­tyst­ka pra­cu­je naj­czę­ściej z ołów­ka­mi, kred­ka­mi, wy­bie­ra małe for­ma­ty, wpla­ta w swoją twór­czość słowo. Dzie­dzi­ną sztu­ki, która szcze­gól­nie mocno in­spi­ru­je Ga­brie­lę jest moda.

Jako ku­ra­tor­ka za­de­biu­to­wa­ła, współ­two­rząc gdań­ski In­ter­fe­ren­ce Fe­sti­val (2015–2017), wkrót­ce potem tra­fi­ła do Gdań­skiej Ga­le­rii Miej­skiej. „To była nie­spo­dzian­ka, nie są­dzi­łam, że zajmę się ku­ra­to­ro­wa­niem, ale po­sta­no­wi­łam spró­bo­wać”, mówi i przy­zna­je, że zna­la­zła w tym za­ję­ciu dużo speł­nie­nia. Ko­lej­ne wy­sta­wy i współ­pra­ce roz­wi­ja­ły ją i bu­do­wa­ły ku­ra­tor­ską per­spek­ty­wę. Czę­sto two­rzy­ła wy­sta­wy sce­no­gra­ficz­ne, któ­rych wy­stu­dio­wa­ny, efek­tow­ny cha­rak­ter i wy­so­ka war­tość ar­ty­stycz­na zwra­ca­ły uwagę me­diów i od­bior­ców. Po kilku la­tach – po­dob­nie jak na pla­nie ar­ty­stycz­nym – przy­szła jed­nak zmia­na: „Klu­czo­wy był Od­sło­nię­ty Brzu­szek, czyli wy­sta­wa, jaką zre­ali­zo­wa­ły­śmy z Do­mi­ni­ką Ol­szo­wy. Wy­sta­wa dla nas obu oso­bi­sta, od­sła­nia­ją­ca i wy­ma­ga­ją­ca otwar­cia na nowe po­dej­ście i nowe środ­ki”. Obec­nie w eks­po­zy­cjach, które re­ali­zu­je naj­wię­cej uwagi po­świę­ca au­ten­tycz­no­ści prze­ka­zu, a w nie­do­po­wie­dze­niu i po­zor­nym nie­za­go­spo­da­ro­wa­niu do­strze­ga ko­niecz­ną prze­strzeń wol­no­ści i wy­obraź­ni.

Waż­nym aspek­tem jej pracy stały się tek­sty. „Kiedy za­czę­łam prak­ty­kę ku­ra­tor­ską, mu­sia­łam na­uczyć się mówić o sztu­ce in­nych. To było trud­ne, długo czu­łam, że uży­wam ję­zy­ka, który nie jest mój, który cze­goś ode mnie wy­ma­ga. Do­pie­ro po pew­nym cza­sie zdo­ła­łam od­rzu­cić wszel­kie za­ło­że­nia i od­na­leźć wła­sny język”. Z cza­sem słowo stało się czę­ścią jej prak­ty­ki twór­czej – nie tylko pisze o wy­sta­wach, które two­rzy w GGM, ale au­tor­skie tek­sty wpla­ta rów­nież w swoje prace. Język stał się jed­nym z ele­men­tów ar­ty­stycz­ne­go wy­ra­zu.

Za­py­ta­na, czego szuka w sztu­ce, bez wa­ha­nia od­po­wia­da: „Re­la­cji, ener­gii, po­czu­cia, że można się spo­tkać i można się od sie­bie na­wza­jem w sztu­ce i po­przez sztu­kę uczyć”. Jej dzia­ła­nia ar­ty­stycz­ne i ku­ra­tor­skie bu­du­ją wy­miar pew­ne­go od­re­al­nie­nia, w któ­rym świat sen­su­al­ny fil­tro­wa­ny jest oso­bi­stym prze­czu­ciem. Ta po­zba­wio­na gra­nic, po­etyc­ka prze­strzeń przy­po­mi­na dzie­cię­cy plac zabaw. Umoż­li­wia eks­plo­ra­cję i za­chę­ca do eks­pre­sji – ale też staje się wła­śnie miej­scem spo­tka­nia. 

Ar­ty­stycz­na per­spek­ty­wa Ga­brie­li jest nie­li­ne­ar­na – ko­ja­rzy się ra­czej z ku­ba­tu­rą i po­tę­go­wa­niem w sztu­ce po­jem­no­ści we­wnętrz­ne­go prze­ży­cia. W jej twór­czo­ści prze­ci­na­ją się różne tra­jek­to­rie, kon­tek­sty i media. Spo­ty­ka bie­gun Be­ski­dów z bie­gu­nem Bał­ty­ku: po­czu­cie, że sze­ro­ki ho­ry­zont jest nie­skoń­czo­ny, a przy­ro­da wszech­ogar­nia­ją­ca. Sztu­ka staje się zatem prze­strze­nią oso­bi­ste­go po­szu­ki­wa­nia i za­da­wa­nia pytań, na które nie uzy­sku­je­my od­po­wie­dzi. Bo skoro nic się nie koń­czy, a wszyst­ko staje, to co wła­ści­wie wiemy na­praw­dę?

Gab­rie­la Wa­rzyc­ka-Tu­tak (ur. 1988) ar­tyst­ka wi­zu­al­na i ku­ra­tor­ka, ab­sol­went­ka Wy­dzia­łu Gra­fi­ki (2013) oraz stu­diów dok­to­ranc­kich na gdań­skiej Aka­de­mii Sztuk Pięk­nych (2017). Od 2016 roku pro­wa­dzi GGM1 – od­dział Gdań­skiej Ga­le­rii Miej­skiej. Pracę ar­ty­stycz­ną i ku­ra­tor­ską po­strze­ga jako do­peł­nia­ją­ce się i po­zo­sta­ją­ce w dia­lo­gu spo­so­by twór­czej eks­pre­sji. W sztu­ce szuka moż­li­wo­ści in­dy­wi­du­al­ne­go wy­ra­zu oraz sy­tu­acji spo­tka­nia. W swo­jej prak­ty­ce ar­ty­stycz­nej łączy różne dzie­dzi­ny. Uro­dzi­ła się w Nowym Sączu, miesz­ka i pra­cu­je w Gdań­sku.

Po­cząt­ko­we jej prace i wy­sta­wy da­wa­ły wra­że­nie szcze­gó­ło­wo za­pla­no­wa­nych i po­wsta­ją­cych w kon­tro­lo­wa­nym śro­do­wi­sku, co miało wyraz m.​in. w do­bo­rze me­diów, np. wy­ko­rzy­sta­niu skom­pli­ko­wa­nej tech­ni­ki wklę­sło­dru­ku. Pre­cy­zja i skoń­czo­ność prze­ka­zu do­mi­no­wa­ły aspekt spon­ta­nicz­no­ści two­rze­nia. Z cza­sem to po­dej­ście ustą­pi­ło po­trze­bie au­ten­tycz­no­ści, gdzie celem samym w sobie stała się próba eks­pre­sji po­zba­wio­nej au­to­cen­zu­ry.

„Ma­cie­rzyń­stwo przy­nio­sło mi zmia­nę per­spek­ty­wy. Na sie­bie i świat sztu­ki za­czę­łam spo­glą­dać z więk­szym spo­ko­jem i obec­no­ścią. Moje sku­pie­nie prze­nio­sło się na sam pro­ces kre­owa­nia, a to z kolei po­zwo­li­ło mi wy­zwo­lić się z ocze­ki­wań wobec efek­tu pracy i otwo­rzyć się na przy­pa­dek”, mówi Gab­rie­la. Ta zmia­na po­cią­gnę­ła za sobą ko­lej­ną – po­rzu­ce­nie tech­nik spo­wal­nia­ją­cych i przej­mu­ją­cych kon­tro­lę nad pro­ce­sem twór­czym. Obec­nie ar­tyst­ka pra­cu­je naj­czę­ściej z ołów­ka­mi, kred­ka­mi, wy­bie­ra małe for­ma­ty, wpla­ta w swoją twór­czość słowo. Dzie­dzi­ną sztu­ki, która szcze­gól­nie mocno in­spi­ru­je Ga­brie­lę jest moda.

Jako ku­ra­tor­ka za­de­biu­to­wa­ła, współ­two­rząc gdań­ski In­ter­fe­ren­ce Fe­sti­val (2015–2017), wkrót­ce potem tra­fi­ła do Gdań­skiej Ga­le­rii Miej­skiej. „To była nie­spo­dzian­ka, nie są­dzi­łam, że zajmę się ku­ra­to­ro­wa­niem, ale po­sta­no­wi­łam spró­bo­wać”, mówi i przy­zna­je, że zna­la­zła w tym za­ję­ciu dużo speł­nie­nia. Ko­lej­ne wy­sta­wy i współ­pra­ce roz­wi­ja­ły ją i bu­do­wa­ły ku­ra­tor­ską per­spek­ty­wę. Czę­sto two­rzy­ła wy­sta­wy sce­no­gra­ficz­ne, któ­rych wy­stu­dio­wa­ny, efek­tow­ny cha­rak­ter i wy­so­ka war­tość ar­ty­stycz­na zwra­ca­ły uwagę me­diów i od­bior­ców. Po kilku la­tach – po­dob­nie jak na pla­nie ar­ty­stycz­nym – przy­szła jed­nak zmia­na: „Klu­czo­wy był Od­sło­nię­ty Brzu­szek, czyli wy­sta­wa, jaką zre­ali­zo­wa­ły­śmy z Do­mi­ni­ką Ol­szo­wy. Wy­sta­wa dla nas obu oso­bi­sta, od­sła­nia­ją­ca i wy­ma­ga­ją­ca otwar­cia na nowe po­dej­ście i nowe środ­ki”. Obec­nie w eks­po­zy­cjach, które re­ali­zu­je naj­wię­cej uwagi po­świę­ca au­ten­tycz­no­ści prze­ka­zu, a w nie­do­po­wie­dze­niu i po­zor­nym nie­za­go­spo­da­ro­wa­niu do­strze­ga ko­niecz­ną prze­strzeń wol­no­ści i wy­obraź­ni.

Waż­nym aspek­tem jej pracy stały się tek­sty. „Kiedy za­czę­łam prak­ty­kę ku­ra­tor­ską, mu­sia­łam na­uczyć się mówić o sztu­ce in­nych. To było trud­ne, długo czu­łam, że uży­wam ję­zy­ka, który nie jest mój, który cze­goś ode mnie wy­ma­ga. Do­pie­ro po pew­nym cza­sie zdo­ła­łam od­rzu­cić wszel­kie za­ło­że­nia i od­na­leźć wła­sny język”. Z cza­sem słowo stało się czę­ścią jej prak­ty­ki twór­czej – nie tylko pisze o wy­sta­wach, które two­rzy w GGM, ale au­tor­skie tek­sty wpla­ta rów­nież w swoje prace. Język stał się jed­nym z ele­men­tów ar­ty­stycz­ne­go wy­ra­zu.

Za­py­ta­na, czego szuka w sztu­ce, bez wa­ha­nia od­po­wia­da: „Re­la­cji, ener­gii, po­czu­cia, że można się spo­tkać i można się od sie­bie na­wza­jem w sztu­ce i po­przez sztu­kę uczyć”. Jej dzia­ła­nia ar­ty­stycz­ne i ku­ra­tor­skie bu­du­ją wy­miar pew­ne­go od­re­al­nie­nia, w któ­rym świat sen­su­al­ny fil­tro­wa­ny jest oso­bi­stym prze­czu­ciem. Ta po­zba­wio­na gra­nic, po­etyc­ka prze­strzeń przy­po­mi­na dzie­cię­cy plac zabaw. Umoż­li­wia eks­plo­ra­cję i za­chę­ca do eks­pre­sji – ale też staje się wła­śnie miej­scem spo­tka­nia. 

Ar­ty­stycz­na per­spek­ty­wa Ga­brie­li jest nie­li­ne­ar­na – ko­ja­rzy się ra­czej z ku­ba­tu­rą i po­tę­go­wa­niem w sztu­ce po­jem­no­ści we­wnętrz­ne­go prze­ży­cia. W jej twór­czo­ści prze­ci­na­ją się różne tra­jek­to­rie, kon­tek­sty i media. Spo­ty­ka bie­gun Be­ski­dów z bie­gu­nem Bał­ty­ku: po­czu­cie, że sze­ro­ki ho­ry­zont jest nie­skoń­czo­ny, a przy­ro­da wszech­ogar­nia­ją­ca. Sztu­ka staje się zatem prze­strze­nią oso­bi­ste­go po­szu­ki­wa­nia i za­da­wa­nia pytań, na które nie uzy­sku­je­my od­po­wie­dzi. Bo skoro nic się nie koń­czy, a wszyst­ko staje, to co wła­ści­wie wiemy na­praw­dę?

Gab­rie­la Wa­rzyc­ka-Tu­tak (ur. 1988) ar­tyst­ka wi­zu­al­na i ku­ra­tor­ka, ab­sol­went­ka Wy­dzia­łu Gra­fi­ki (2013) oraz stu­diów dok­to­ranc­kich na gdań­skiej Aka­de­mii Sztuk Pięk­nych (2017). Od 2016 roku pro­wa­dzi GGM1 – od­dział Gdań­skiej Ga­le­rii Miej­skiej. Pracę ar­ty­stycz­ną i ku­ra­tor­ską po­strze­ga jako do­peł­nia­ją­ce się i po­zo­sta­ją­ce w dia­lo­gu spo­so­by twór­czej eks­pre­sji. W sztu­ce szuka moż­li­wo­ści in­dy­wi­du­al­ne­go wy­ra­zu oraz sy­tu­acji spo­tka­nia. W swo­jej prak­ty­ce ar­ty­stycz­nej łączy różne dzie­dzi­ny. Uro­dzi­ła się w Nowym Sączu, miesz­ka i pra­cu­je w Gdań­sku.

Po­cząt­ko­we jej prace i wy­sta­wy da­wa­ły wra­że­nie szcze­gó­ło­wo za­pla­no­wa­nych i po­wsta­ją­cych w kon­tro­lo­wa­nym śro­do­wi­sku, co miało wyraz m.​in. w do­bo­rze me­diów, np. wy­ko­rzy­sta­niu skom­pli­ko­wa­nej tech­ni­ki wklę­sło­dru­ku. Pre­cy­zja i skoń­czo­ność prze­ka­zu do­mi­no­wa­ły aspekt spon­ta­nicz­no­ści two­rze­nia. Z cza­sem to po­dej­ście ustą­pi­ło po­trze­bie au­ten­tycz­no­ści, gdzie celem samym w sobie stała się próba eks­pre­sji po­zba­wio­nej au­to­cen­zu­ry.

„Ma­cie­rzyń­stwo przy­nio­sło mi zmia­nę per­spek­ty­wy. Na sie­bie i świat sztu­ki za­czę­łam spo­glą­dać z więk­szym spo­ko­jem i obec­no­ścią. Moje sku­pie­nie prze­nio­sło się na sam pro­ces kre­owa­nia, a to z kolei po­zwo­li­ło mi wy­zwo­lić się z ocze­ki­wań wobec efek­tu pracy i otwo­rzyć się na przy­pa­dek”, mówi Gab­rie­la. Ta zmia­na po­cią­gnę­ła za sobą ko­lej­ną – po­rzu­ce­nie tech­nik spo­wal­nia­ją­cych i przej­mu­ją­cych kon­tro­lę nad pro­ce­sem twór­czym. Obec­nie ar­tyst­ka pra­cu­je naj­czę­ściej z ołów­ka­mi, kred­ka­mi, wy­bie­ra małe for­ma­ty, wpla­ta w swoją twór­czość słowo. Dzie­dzi­ną sztu­ki, która szcze­gól­nie mocno in­spi­ru­je Ga­brie­lę jest moda.

Jako ku­ra­tor­ka za­de­biu­to­wa­ła, współ­two­rząc gdań­ski In­ter­fe­ren­ce Fe­sti­val (2015–2017), wkrót­ce potem tra­fi­ła do Gdań­skiej Ga­le­rii Miej­skiej. „To była nie­spo­dzian­ka, nie są­dzi­łam, że zajmę się ku­ra­to­ro­wa­niem, ale po­sta­no­wi­łam spró­bo­wać”, mówi i przy­zna­je, że zna­la­zła w tym za­ję­ciu dużo speł­nie­nia. Ko­lej­ne wy­sta­wy i współ­pra­ce roz­wi­ja­ły ją i bu­do­wa­ły ku­ra­tor­ską per­spek­ty­wę. Czę­sto two­rzy­ła wy­sta­wy sce­no­gra­ficz­ne, któ­rych wy­stu­dio­wa­ny, efek­tow­ny cha­rak­ter i wy­so­ka war­tość ar­ty­stycz­na zwra­ca­ły uwagę me­diów i od­bior­ców. Po kilku la­tach – po­dob­nie jak na pla­nie ar­ty­stycz­nym – przy­szła jed­nak zmia­na: „Klu­czo­wy był Od­sło­nię­ty Brzu­szek, czyli wy­sta­wa, jaką zre­ali­zo­wa­ły­śmy z Do­mi­ni­ką Ol­szo­wy. Wy­sta­wa dla nas obu oso­bi­sta, od­sła­nia­ją­ca i wy­ma­ga­ją­ca otwar­cia na nowe po­dej­ście i nowe środ­ki”. Obec­nie w eks­po­zy­cjach, które re­ali­zu­je naj­wię­cej uwagi po­świę­ca au­ten­tycz­no­ści prze­ka­zu, a w nie­do­po­wie­dze­niu i po­zor­nym nie­za­go­spo­da­ro­wa­niu do­strze­ga ko­niecz­ną prze­strzeń wol­no­ści i wy­obraź­ni.

Waż­nym aspek­tem jej pracy stały się tek­sty. „Kiedy za­czę­łam prak­ty­kę ku­ra­tor­ską, mu­sia­łam na­uczyć się mówić o sztu­ce in­nych. To było trud­ne, długo czu­łam, że uży­wam ję­zy­ka, który nie jest mój, który cze­goś ode mnie wy­ma­ga. Do­pie­ro po pew­nym cza­sie zdo­ła­łam od­rzu­cić wszel­kie za­ło­że­nia i od­na­leźć wła­sny język”. Z cza­sem słowo stało się czę­ścią jej prak­ty­ki twór­czej – nie tylko pisze o wy­sta­wach, które two­rzy w GGM, ale au­tor­skie tek­sty wpla­ta rów­nież w swoje prace. Język stał się jed­nym z ele­men­tów ar­ty­stycz­ne­go wy­ra­zu.

Za­py­ta­na, czego szuka w sztu­ce, bez wa­ha­nia od­po­wia­da: „Re­la­cji, ener­gii, po­czu­cia, że można się spo­tkać i można się od sie­bie na­wza­jem w sztu­ce i po­przez sztu­kę uczyć”. Jej dzia­ła­nia ar­ty­stycz­ne i ku­ra­tor­skie bu­du­ją wy­miar pew­ne­go od­re­al­nie­nia, w któ­rym świat sen­su­al­ny fil­tro­wa­ny jest oso­bi­stym prze­czu­ciem. Ta po­zba­wio­na gra­nic, po­etyc­ka prze­strzeń przy­po­mi­na dzie­cię­cy plac zabaw. Umoż­li­wia eks­plo­ra­cję i za­chę­ca do eks­pre­sji – ale też staje się wła­śnie miej­scem spo­tka­nia. 

Ar­ty­stycz­na per­spek­ty­wa Ga­brie­li jest nie­li­ne­ar­na – ko­ja­rzy się ra­czej z ku­ba­tu­rą i po­tę­go­wa­niem w sztu­ce po­jem­no­ści we­wnętrz­ne­go prze­ży­cia. W jej twór­czo­ści prze­ci­na­ją się różne tra­jek­to­rie, kon­tek­sty i media. Spo­ty­ka bie­gun Be­ski­dów z bie­gu­nem Bał­ty­ku: po­czu­cie, że sze­ro­ki ho­ry­zont jest nie­skoń­czo­ny, a przy­ro­da wszech­ogar­nia­ją­ca. Sztu­ka staje się zatem prze­strze­nią oso­bi­ste­go po­szu­ki­wa­nia i za­da­wa­nia pytań, na które nie uzy­sku­je­my od­po­wie­dzi. Bo skoro nic się nie koń­czy, a wszyst­ko staje, to co wła­ści­wie wiemy na­praw­dę?

Gab­rie­la Wa­rzyc­ka-Tu­tak (ur. 1988) ar­tyst­ka wi­zu­al­na i ku­ra­tor­ka, ab­sol­went­ka Wy­dzia­łu Gra­fi­ki (2013) oraz stu­diów dok­to­ranc­kich na gdań­skiej Aka­de­mii Sztuk Pięk­nych (2017). Od 2016 roku pro­wa­dzi GGM1 – od­dział Gdań­skiej Ga­le­rii Miej­skiej. Pracę ar­ty­stycz­ną i ku­ra­tor­ską po­strze­ga jako do­peł­nia­ją­ce się i po­zo­sta­ją­ce w dia­lo­gu spo­so­by twór­czej eks­pre­sji. W sztu­ce szuka moż­li­wo­ści in­dy­wi­du­al­ne­go wy­ra­zu oraz sy­tu­acji spo­tka­nia. W swo­jej prak­ty­ce ar­ty­stycz­nej łączy różne dzie­dzi­ny. Uro­dzi­ła się w Nowym Sączu, miesz­ka i pra­cu­je w Gdań­sku.

Po­cząt­ko­we jej prace i wy­sta­wy da­wa­ły wra­że­nie szcze­gó­ło­wo za­pla­no­wa­nych i po­wsta­ją­cych w kon­tro­lo­wa­nym śro­do­wi­sku, co miało wyraz m.​in. w do­bo­rze me­diów, np. wy­ko­rzy­sta­niu skom­pli­ko­wa­nej tech­ni­ki wklę­sło­dru­ku. Pre­cy­zja i skoń­czo­ność prze­ka­zu do­mi­no­wa­ły aspekt spon­ta­nicz­no­ści two­rze­nia. Z cza­sem to po­dej­ście ustą­pi­ło po­trze­bie au­ten­tycz­no­ści, gdzie celem samym w sobie stała się próba eks­pre­sji po­zba­wio­nej au­to­cen­zu­ry.

„Ma­cie­rzyń­stwo przy­nio­sło mi zmia­nę per­spek­ty­wy. Na sie­bie i świat sztu­ki za­czę­łam spo­glą­dać z więk­szym spo­ko­jem i obec­no­ścią. Moje sku­pie­nie prze­nio­sło się na sam pro­ces kre­owa­nia, a to z kolei po­zwo­li­ło mi wy­zwo­lić się z ocze­ki­wań wobec efek­tu pracy i otwo­rzyć się na przy­pa­dek”, mówi Gab­rie­la. Ta zmia­na po­cią­gnę­ła za sobą ko­lej­ną – po­rzu­ce­nie tech­nik spo­wal­nia­ją­cych i przej­mu­ją­cych kon­tro­lę nad pro­ce­sem twór­czym. Obec­nie ar­tyst­ka pra­cu­je naj­czę­ściej z ołów­ka­mi, kred­ka­mi, wy­bie­ra małe for­ma­ty, wpla­ta w swoją twór­czość słowo. Dzie­dzi­ną sztu­ki, która szcze­gól­nie mocno in­spi­ru­je Ga­brie­lę jest moda.

Jako ku­ra­tor­ka za­de­biu­to­wa­ła, współ­two­rząc gdań­ski In­ter­fe­ren­ce Fe­sti­val (2015–2017), wkrót­ce potem tra­fi­ła do Gdań­skiej Ga­le­rii Miej­skiej. „To była nie­spo­dzian­ka, nie są­dzi­łam, że zajmę się ku­ra­to­ro­wa­niem, ale po­sta­no­wi­łam spró­bo­wać”, mówi i przy­zna­je, że zna­la­zła w tym za­ję­ciu dużo speł­nie­nia. Ko­lej­ne wy­sta­wy i współ­pra­ce roz­wi­ja­ły ją i bu­do­wa­ły ku­ra­tor­ską per­spek­ty­wę. Czę­sto two­rzy­ła wy­sta­wy sce­no­gra­ficz­ne, któ­rych wy­stu­dio­wa­ny, efek­tow­ny cha­rak­ter i wy­so­ka war­tość ar­ty­stycz­na zwra­ca­ły uwagę me­diów i od­bior­ców. Po kilku la­tach – po­dob­nie jak na pla­nie ar­ty­stycz­nym – przy­szła jed­nak zmia­na: „Klu­czo­wy był Od­sło­nię­ty Brzu­szek, czyli wy­sta­wa, jaką zre­ali­zo­wa­ły­śmy z Do­mi­ni­ką Ol­szo­wy. Wy­sta­wa dla nas obu oso­bi­sta, od­sła­nia­ją­ca i wy­ma­ga­ją­ca otwar­cia na nowe po­dej­ście i nowe środ­ki”. Obec­nie w eks­po­zy­cjach, które re­ali­zu­je naj­wię­cej uwagi po­świę­ca au­ten­tycz­no­ści prze­ka­zu, a w nie­do­po­wie­dze­niu i po­zor­nym nie­za­go­spo­da­ro­wa­niu do­strze­ga ko­niecz­ną prze­strzeń wol­no­ści i wy­obraź­ni.

Waż­nym aspek­tem jej pracy stały się tek­sty. „Kiedy za­czę­łam prak­ty­kę ku­ra­tor­ską, mu­sia­łam na­uczyć się mówić o sztu­ce in­nych. To było trud­ne, długo czu­łam, że uży­wam ję­zy­ka, który nie jest mój, który cze­goś ode mnie wy­ma­ga. Do­pie­ro po pew­nym cza­sie zdo­ła­łam od­rzu­cić wszel­kie za­ło­że­nia i od­na­leźć wła­sny język”. Z cza­sem słowo stało się czę­ścią jej prak­ty­ki twór­czej – nie tylko pisze o wy­sta­wach, które two­rzy w GGM, ale au­tor­skie tek­sty wpla­ta rów­nież w swoje prace. Język stał się jed­nym z ele­men­tów ar­ty­stycz­ne­go wy­ra­zu.

Za­py­ta­na, czego szuka w sztu­ce, bez wa­ha­nia od­po­wia­da: „Re­la­cji, ener­gii, po­czu­cia, że można się spo­tkać i można się od sie­bie na­wza­jem w sztu­ce i po­przez sztu­kę uczyć”. Jej dzia­ła­nia ar­ty­stycz­ne i ku­ra­tor­skie bu­du­ją wy­miar pew­ne­go od­re­al­nie­nia, w któ­rym świat sen­su­al­ny fil­tro­wa­ny jest oso­bi­stym prze­czu­ciem. Ta po­zba­wio­na gra­nic, po­etyc­ka prze­strzeń przy­po­mi­na dzie­cię­cy plac zabaw. Umoż­li­wia eks­plo­ra­cję i za­chę­ca do eks­pre­sji – ale też staje się wła­śnie miej­scem spo­tka­nia. 

Ar­ty­stycz­na per­spek­ty­wa Ga­brie­li jest nie­li­ne­ar­na – ko­ja­rzy się ra­czej z ku­ba­tu­rą i po­tę­go­wa­niem w sztu­ce po­jem­no­ści we­wnętrz­ne­go prze­ży­cia. W jej twór­czo­ści prze­ci­na­ją się różne tra­jek­to­rie, kon­tek­sty i media. Spo­ty­ka bie­gun Be­ski­dów z bie­gu­nem Bał­ty­ku: po­czu­cie, że sze­ro­ki ho­ry­zont jest nie­skoń­czo­ny, a przy­ro­da wszech­ogar­nia­ją­ca. Sztu­ka staje się zatem prze­strze­nią oso­bi­ste­go po­szu­ki­wa­nia i za­da­wa­nia pytań, na które nie uzy­sku­je­my od­po­wie­dzi. Bo skoro nic się nie koń­czy, a wszyst­ko staje, to co wła­ści­wie wiemy na­praw­dę?

Gab­rie­la Wa­rzyc­ka-Tu­tak (ur. 1988) ar­tyst­ka wi­zu­al­na i ku­ra­tor­ka, ab­sol­went­ka Wy­dzia­łu Gra­fi­ki (2013) oraz stu­diów dok­to­ranc­kich na gdań­skiej Aka­de­mii Sztuk Pięk­nych (2017). Od 2016 roku pro­wa­dzi GGM1 – od­dział Gdań­skiej Ga­le­rii Miej­skiej. Pracę ar­ty­stycz­ną i ku­ra­tor­ską po­strze­ga jako do­peł­nia­ją­ce się i po­zo­sta­ją­ce w dia­lo­gu spo­so­by twór­czej eks­pre­sji. W sztu­ce szuka moż­li­wo­ści in­dy­wi­du­al­ne­go wy­ra­zu oraz sy­tu­acji spo­tka­nia. W swo­jej prak­ty­ce ar­ty­stycz­nej łączy różne dzie­dzi­ny. Uro­dzi­ła się w Nowym Sączu, miesz­ka i pra­cu­je w Gdań­sku.

Po­cząt­ko­we jej prace i wy­sta­wy da­wa­ły wra­że­nie szcze­gó­ło­wo za­pla­no­wa­nych i po­wsta­ją­cych w kon­tro­lo­wa­nym śro­do­wi­sku, co miało wyraz m.​in. w do­bo­rze me­diów, np. wy­ko­rzy­sta­niu skom­pli­ko­wa­nej tech­ni­ki wklę­sło­dru­ku. Pre­cy­zja i skoń­czo­ność prze­ka­zu do­mi­no­wa­ły aspekt spon­ta­nicz­no­ści two­rze­nia. Z cza­sem to po­dej­ście ustą­pi­ło po­trze­bie au­ten­tycz­no­ści, gdzie celem samym w sobie stała się próba eks­pre­sji po­zba­wio­nej au­to­cen­zu­ry.

„Ma­cie­rzyń­stwo przy­nio­sło mi zmia­nę per­spek­ty­wy. Na sie­bie i świat sztu­ki za­czę­łam spo­glą­dać z więk­szym spo­ko­jem i obec­no­ścią. Moje sku­pie­nie prze­nio­sło się na sam pro­ces kre­owa­nia, a to z kolei po­zwo­li­ło mi wy­zwo­lić się z ocze­ki­wań wobec efek­tu pracy i otwo­rzyć się na przy­pa­dek”, mówi Gab­rie­la. Ta zmia­na po­cią­gnę­ła za sobą ko­lej­ną – po­rzu­ce­nie tech­nik spo­wal­nia­ją­cych i przej­mu­ją­cych kon­tro­lę nad pro­ce­sem twór­czym. Obec­nie ar­tyst­ka pra­cu­je naj­czę­ściej z ołów­ka­mi, kred­ka­mi, wy­bie­ra małe for­ma­ty, wpla­ta w swoją twór­czość słowo. Dzie­dzi­ną sztu­ki, która szcze­gól­nie mocno in­spi­ru­je Ga­brie­lę jest moda.

Jako ku­ra­tor­ka za­de­biu­to­wa­ła, współ­two­rząc gdań­ski In­ter­fe­ren­ce Fe­sti­val (2015–2017), wkrót­ce potem tra­fi­ła do Gdań­skiej Ga­le­rii Miej­skiej. „To była nie­spo­dzian­ka, nie są­dzi­łam, że zajmę się ku­ra­to­ro­wa­niem, ale po­sta­no­wi­łam spró­bo­wać”, mówi i przy­zna­je, że zna­la­zła w tym za­ję­ciu dużo speł­nie­nia. Ko­lej­ne wy­sta­wy i współ­pra­ce roz­wi­ja­ły ją i bu­do­wa­ły ku­ra­tor­ską per­spek­ty­wę. Czę­sto two­rzy­ła wy­sta­wy sce­no­gra­ficz­ne, któ­rych wy­stu­dio­wa­ny, efek­tow­ny cha­rak­ter i wy­so­ka war­tość ar­ty­stycz­na zwra­ca­ły uwagę me­diów i od­bior­ców. Po kilku la­tach – po­dob­nie jak na pla­nie ar­ty­stycz­nym – przy­szła jed­nak zmia­na: „Klu­czo­wy był Od­sło­nię­ty Brzu­szek, czyli wy­sta­wa, jaką zre­ali­zo­wa­ły­śmy z Do­mi­ni­ką Ol­szo­wy. Wy­sta­wa dla nas obu oso­bi­sta, od­sła­nia­ją­ca i wy­ma­ga­ją­ca otwar­cia na nowe po­dej­ście i nowe środ­ki”. Obec­nie w eks­po­zy­cjach, które re­ali­zu­je naj­wię­cej uwagi po­świę­ca au­ten­tycz­no­ści prze­ka­zu, a w nie­do­po­wie­dze­niu i po­zor­nym nie­za­go­spo­da­ro­wa­niu do­strze­ga ko­niecz­ną prze­strzeń wol­no­ści i wy­obraź­ni.

Waż­nym aspek­tem jej pracy stały się tek­sty. „Kiedy za­czę­łam prak­ty­kę ku­ra­tor­ską, mu­sia­łam na­uczyć się mówić o sztu­ce in­nych. To było trud­ne, długo czu­łam, że uży­wam ję­zy­ka, który nie jest mój, który cze­goś ode mnie wy­ma­ga. Do­pie­ro po pew­nym cza­sie zdo­ła­łam od­rzu­cić wszel­kie za­ło­że­nia i od­na­leźć wła­sny język”. Z cza­sem słowo stało się czę­ścią jej prak­ty­ki twór­czej – nie tylko pisze o wy­sta­wach, które two­rzy w GGM, ale au­tor­skie tek­sty wpla­ta rów­nież w swoje prace. Język stał się jed­nym z ele­men­tów ar­ty­stycz­ne­go wy­ra­zu.

Za­py­ta­na, czego szuka w sztu­ce, bez wa­ha­nia od­po­wia­da: „Re­la­cji, ener­gii, po­czu­cia, że można się spo­tkać i można się od sie­bie na­wza­jem w sztu­ce i po­przez sztu­kę uczyć”. Jej dzia­ła­nia ar­ty­stycz­ne i ku­ra­tor­skie bu­du­ją wy­miar pew­ne­go od­re­al­nie­nia, w któ­rym świat sen­su­al­ny fil­tro­wa­ny jest oso­bi­stym prze­czu­ciem. Ta po­zba­wio­na gra­nic, po­etyc­ka prze­strzeń przy­po­mi­na dzie­cię­cy plac zabaw. Umoż­li­wia eks­plo­ra­cję i za­chę­ca do eks­pre­sji – ale też staje się wła­śnie miej­scem spo­tka­nia. 

Ar­ty­stycz­na per­spek­ty­wa Ga­brie­li jest nie­li­ne­ar­na – ko­ja­rzy się ra­czej z ku­ba­tu­rą i po­tę­go­wa­niem w sztu­ce po­jem­no­ści we­wnętrz­ne­go prze­ży­cia. W jej twór­czo­ści prze­ci­na­ją się różne tra­jek­to­rie, kon­tek­sty i media. Spo­ty­ka bie­gun Be­ski­dów z bie­gu­nem Bał­ty­ku: po­czu­cie, że sze­ro­ki ho­ry­zont jest nie­skoń­czo­ny, a przy­ro­da wszech­ogar­nia­ją­ca. Sztu­ka staje się zatem prze­strze­nią oso­bi­ste­go po­szu­ki­wa­nia i za­da­wa­nia pytań, na które nie uzy­sku­je­my od­po­wie­dzi. Bo skoro nic się nie koń­czy, a wszyst­ko staje, to co wła­ści­wie wiemy na­praw­dę?